W piątek mija 14 lat od czasu, gdy prezydent Lech Kaczyński udał się do Tbilisi, by zamanifestować międzynarodowe poparcie dla Gruzji, która została najechana przez Rosję.
Wygłosił przemówienie, które przeszło do historii. " I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę" - te słowa traktowane są, po 24 lutego 2022 r., jako swego rodzaju proroctwo.
Kiedy Rosja zaatakowała Gruzję, 12 sierpnia 2008 r. prezydent Lech Kaczyński wraz z przywódcami Ukrainy i państw bałtyckich udał się do Tbilisi, gdzie na wiecu wygłosił przemówienie.
Mówił w nim, że "dziś świat musiał zareagować, nawet jeżeli był tej reakcji niechętny". "I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO" - podkreślał.